Spotkanie: „Polska kultura w świecie” z Krzysztofem Zanussim, reżyserem, scenarzystą i producentem filmowym oraz Olgierdem Łukaszewiczem – aktorem teatralnym, telewizyjnym i filmowym oraz działaczem kulturalnym i społecznym wypełniło wieczorną część drugiego dnia Konferencji Kraj - Emigracja, Next Generation zorganizowanej przez Stowarzyszenie "Wspólnota Polska".
Artyści podzielili się swoimi przemyśleniami na temat kondycji kultury narodowej i światowej, roli i wartości polskiej poezji, ale też rozwoju cywilizacyjnego, którego meandry zasługują na odrębną refleksję..
Spotkania z Krzysztofem Zanussim są o tyle wyjątkowe, bowiem w kinie uchodzi ona za moralistę, jego bohaterowie stają przez wyborem między własnym szczęściem a powinnością wobec innych, między ideałami młodości a praktyką życia. Jego kino, głęboko filozoficzne, badające naturę człowieka i jego moralność, utorowało drogę współczesnym twórcom. Kinomani doświadczają opowieści z filozoficznym oraz duchowym zacięciem, które zostawiają nas z głęboką refleksją na życie.
Krzysztof Zanussi zapytany pop kulturę, o granice dobrego smaku i jak się odnaleźć, gdy to piękno w kulturze zostało jednak zatarte, zwykł mawiać: -Nie ma wartości bez piękna, dobra i prawdy. Tak zostało to sformułowane przez Arystotelesa i Platona i tak to jest prawdziwe do dzisiaj. A dojmujące znaczenie losowości, przypadku, prawdopodobieństwa każe nam skierować myśli ku temu, co tajemnicze i niepoznawalne.
Na spotkaniu z młodzieżą Krzysztof Zanussi nie omieszkał "rozliczyć" się ze współczesnymi idolami - w rozumieniu łacińskiego "znaku" - cywilizacji, a tym samym i kultury.
„Pytanie dokąd zmierzamy dotyczy całego świata. (…) Dzisiaj jesteśmy na zakręcie. (…) To co nazywamy postępem z pewnością nim nie jest. To są pomylone pojęcia. Postępem jest to co pozwoli nam rozwijać się o krok dalej, w tych nowych warunkach technologicznych – z tą sztuczna inteligencją, która będzie nam służyć lub my jej. (…) Trudne czasy przed nami. Dla was to będą ciężkie czasy. (…) wiedzcie, że nie będzie tak łagodnie jak było przez ostatnie kilkanaście lat, bo to jest pewien wyjątek w dziejach ludzkości. Dzieje ludzkości to historia gwałtu, cierpienia, walki i czasem zwycięstwa. Trzeba zdać sobie sprawie, że „świat pełnego brzucha”, w którym żyjemy daje bardzo fałszywą perspektywę. (…) bo normą jest głód, zimno. Normą jest niebezpieczeństwo kiedy wychodzimy na ulice. Tak było od wieków i tak w istocie jest dalej, tylko jest to przez chwile ukryte. Przyszedł czas łagodniejszy. (…) Nie dajcie się nabrać na ten fałszywie przesłodzony obraz świata. Świata przyjaznego dialogu itd. Chcielibyśmy, aby taki świat był, ale nie ma go. Są w nas dzikie namiętności, wściekle pasje i musimy dać sobie radę, aby to dobro miało więcej głosu niż zło, którego jest w świecie pełno.”
Jeżeli mowa o współczesnych zjawiskach kulturowych można rónież zacytować chętnie przywoływane przez Krzysztofa Zanussiego - wręcz określane przez artystę jako "busola" - słowa Arnolda Jospeha Toynbee’ego „Jeżeli lud naśladuje elity, to kultura się rozwija. Jeśli zaś elity zaczynają naśladować prosty lud, kultura się zwija”.
„Jestem pewien, że właśnie Wy jesteście nadzieją świata. My wam spaskudziliśmy ten świat w sensie ekologicznym i to jest na pewno coś co nas łączy wszystkich na tej sali – odpowiedzialność. Kultura jest w stanie otworzyć serca. Gdy ktoś nie będzie miał tej emocjonalnej motywacji to będzie trudniej podejmować różne, konkretne decyzje podejmować.” - mówił do zgromadzonej młodzieży Olgierd Łukaszewicz. W tej roli wystąpił jako intelektualista zdolny do ogólnej refleksji nad kondycją świata. A przecież bardziej znamy go z twórczość teatralnej i filmowej, bo Olgierda Łukaszewicza to - można bez przesady powiedzieć - historia współczesnego polskiego kina.
Olgierd Łukaszewicz stworzył na ekranie charakterystyczny typ człowieka subtelnego, nieco neurastenicznego. Jego bohaterowie oglądani są zwykle w kryzysowych momentach życia, uwikłani w okoliczności tragiczne, nieszczęśliwi z przyczyn historycznych, losowych, ale nade wszystko egzystencjalnych. Kunszt aktorski Olgierda Łukaszewicza pozwalał tym samotnikom, mizernym i opuszczonym, pięknie umierać. Od romantycznych, lirycznych, nostalgicznych bohaterów, naznaczonych nieszczęściem, chorobą szedł Łukaszewicz w stronę bohaterów negatywnych, skomplikowanych, chorobliwych. Bezwzględny i fanatyczny był w jego wykonaniu przywódca-anarchista w "Gorączce" Agnieszki Holland (1980); Franzel w "Magnacie" Filipa Bajona (1985) to wyrachowany i wiedziony kultem siły nazista; w lekarza-potwora wcielił się w "Dotkniętych" Wiesława Saniewskiego (1988). Dużym zaskoczeniem dla widzów stała się rola nieśmiałego i zagubionego naukowca Albercika w "Seksmisji" Juliusza Machulskiego (1983). W duecie z Jerzy Stuhrem potwierdził wysoką klasę aktorstwa. Był także m.in. Dziadem w "Jańciu Wodniku" Jana Jakuba Kolskiego (1993), Edgarem Szyllerem w "Sławie i chwale", serialu telewizyjnym na podstawie powieści Jarosława Iwaszkiewicza w reżyserii Kazimierza Kutza (1997), księciem Eustachym Sapiehą w biograficznym serialu "Marszałek Piłsudski" Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego (2001), rotmistrzem Bardiorem w "Ubu królu" Piotra Szulkina (2003), ojcem Karola Wojtyły w "Karolu. Człowieku, który został papieżem" w reżyserii Giacoma Battiato (2004).
Ciekawe kreacje stworzył grając dojrzałych mężczyzn w zetknięciu z nieoczekiwaną miłością. Wcielił się w postać malarza Marka Wawrowskiego w melodramacie rozgrywającym się w czasie wojny - "Deborah" Ryszarda Brylskiego (1995). Przekonująco narysował portret żonatego mężczyzny, który ulega wielkiej namiętności do młodej Żydówki Debory (w tej roli Renata Dancewicz). W "Pokuszeniu" Barbary Sass (1995) - filmie o miłości i wolności, religii i polityce, który rozgrywa się w ośrodku odosobnienia w czasach stalinowskich, zagrał Księdza. Jego filmową partnerką była Magdalena Cielecka jako Anna, grająca tu zakonnicę zakochaną w Księdzu, przydzieloną przez władze komunistyczne do pilnowania dostojników kościelnych.
Bogactwo ról i środków wyrazu nie pozwala na pełne omówienie dorobku Olgierda Łukaszewicza. Można jednak zapytać kim jest artysta?
"Artystą być to rodzaj powołania" - podkreśla Łukaszewicz. - "Jak istnieje etos inteligenta niosącego kaganek oświaty, tak istnieje etos artysty, który dzieli się z widownią tym, co przeżywa, dzieli się zagadką bytu, miłości, ciekawością innego człowieka. Artystą się bywa. Kiedy uda się dotknąć najistotniejszych problemów, filozoficznego skrótu, jakiegoś wyrazu, przenikającego do kości. Aktorstwo traktuję jako rodzaj służby. Celem naszej pracy, każdego artysty, jest przecież dawanie poprzez sztukę świadectwa, wpływanie na ludzi, pobudzanie do refleksji, rozwijanie ich intelektualnie, kształtowanie ich postaw"
Co skłania młodą Polonię do sięgnięcia po polską literaturę? to istotne pytanie musiało się pojawić na spotkaniu.
"W polskiej literaturze jest coś, co brakuje w angielskiej - jest sens uczucia, jest patriotyzm jest romantyzm. Tego nie ma w angielskiej literaturze. Ja sięgam po polską klasyczną literaturę – wiersze Mickiewicza, Bolesława Prusa" - odpowiadała uczestniczka Kongresu, ktora przyjechala z Wielkiej Brytanii. I to bardzo budująca konstatacja, bo oznacza, że jednak jest jakiś narodowy genius loci czuwający nad polską kulturą.
Spotkanie uzupełnił fragment filmu "Zaduszki narodowe 2000. Sybir, ostatnie pożegnanie". To filmowa wersja spektaklu, który odbył się 1 listopada na Placu Teatralnym w Warszawie. Ponad 200 lat dziejów Polski i Polaków - związanych z Sybirem - ujętych w tekstach Adama Mickiewicza, Stanisława Wyspiańskiego, Gustawa Ehrenberga, Teofila Lenartowicza a także we wspomnieniach Sybiraków okresu stalinowskiego. Autorami inscenizacji na Placu Teatralnym byli Olgierd Łukaszewicz (reżyseria), Jerzy Kalina (przestrzeń plastyczna) i Janusz Grzywacz (muzyka).
ZDJĘCIA: © AGATA PAWŁOWSKA - PAI