Centrum Sportu i Rekreacji im. Władysława Kozakiewicza w Małych Solecznikach otworzyło swoje podwoje. Na uroczystym otwarciu w roli gospodarza wystąpili Rita Tamašuniene - posłanka na Sejm Republiki Litewskiej, zaangażowana w działalność Związku Polaków na Litwie i Akcji Wyborczej Polaków na Litwie oraz Mer Rejonu Solecznickiego Zdzisław Palewicz - działacz mniejszości polskiej na Litwie oraz dyrektor Julija Ivanovskaja i pracownicy Centrum. Byli także obecni przedstawiciele Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" - prezes łomżyńskiego oddziału SWP, wiceprzewodnicząca Rady Krajowej SWP Hanka Gałązka oraz Sebastian Jaworowski członek Zarządu Krajowego SWP, którzy przekazali sprzęt sportowy od Zarządu Wspólnoty Polskiej i Oddziału SWP Łomża.
W budynku byłej szkoły, gdzie mieści się Centrum Rekreacyjno-Sportowego im. Władysława Kozakiewicza, nastąpiło przeprojektowanie pomieszczeń i adaptacja obiektów pod działalność sportową, rekreacyjną, kulturalną i biznesową. Pojawiła się siłownia, wielofunkcyjna sala do ćwiczeń fitness, cardio, boksu, sportów walki. Widzowie mogą oglądać zawody na nowych trybunach. Za chwilę rozpocznie działalność pracownia plastyczna, strefy dla dzieci, młodzieży i seniorów. W wyremontowanych i wyposażonych pomieszczeniach nadal funkcjonuje biblioteka. Obok ośrodka powstały nowe boiska do koszykówki i korty tenisowe, urządzenia do ćwiczeń na świeżym powietrzu, plac zabaw dla dzieci, ścieżka zdrowia i ścieżki dla pieszych.
„Małe Soleczniki są dogodnie położone między Solecznikami a Jaszunami, dojazd jest dobry, a budynek byłej szkoły, w której się mieścimy, ma duży potencjał. W centrum znajduje się jedna z największych sal sportowych w rejonie, która zostanie wyremontowana i przystosowana do sportów mieszanych, ale największa uwaga będzie skierowana halowej piłce nożnej. Wyremontowana zostanie również bursa, dzięki czemu będziemy mieli warunki do organizowania obozów sportowych” – zachęca do odwiedzenia miejscowości dyrekcja Centrum Rekreacyjno-Sportowego im. Władysława Kozakiewicza w Małych Solecznikach.
Zrealizowany projekt ma na celu poprawę materialnej bazy sportowej w rejonie solecznickim, a także zaangażowanie społeczności lokalnej w aktywną działalność sportową. Należy podkreślić, że nie jest jedyny. Na przykład w byłej szkole w Poszkach ulokowały się Centrum Wspólnoty i starostwo. W dawnej filii „Vilieties” Gimnazjum im. Stanislovasa Rapolionisa w Ejszyszkach z powodzeniem działa Centrum Rekreacji i Biznesu. Centrum Wspólnoty w Dojlidach również ulokowało się w byłej szkole.
Samorząd Rejonu Solecznickiego zrealizował remont Centrum Rekreacyjno-Sportowego im. Władysława Kozakiewicza ze środków Unii Europejskiej i własnego budżetu. Jednocześnie urzeczywistniany jest międzynarodowy projekt Interreg, mający na celu dostosowanie terenu do potrzeb wspólnoty.
Niewiele osób wie, że Władysław Kozakiewicz jest jedną z najbardziej znanych osób, urodzonych w Solecznikach Małych, gdzie spędził wczesne lata życia jako najmłodszy z trójki rodzeństwa, w rolniczej rodzinie Franciszki i Stanisława. Było to wówczas terytorium ZSRR, w ramach nowego ładu do domu Kozakiewiczów dokwaterowano żołnierzy radzieckich. Na szczęście nie trwało to długo, bo w 1957, gdy Władysław miał 4 lata, jego rodzina opuściła ziemie litewskie i osiedliła się w ramach repatriacji w Polsce, w Gdyni. Tam stawiał on pierwsze kroki w sporcie. Pasję do lekkoatletyki zaszczepił mu jego starszy brat, Edward, który również obrał ścieżkę kariery jako profesjonalny lekkoatleta.
30 lipca 1980 zdobył tytuł mistrza olimpijskiego w skoku o tyczce w Moskwie z wynikiem 5,78 m – jednocześnie ustanawiając nowy rekord świata. Pamiętamy ten występ w jeszcze jednego powodu - to tam wykonał (dwukrotnie) słynny gest w stronę gwiżdżących kibiców rosyjskich (tzw. gest Kozakiewicza). W 1980 dwukrotnie ustanawiał rekordy świata: wynikami: 5,72 i 5,78 m.
W 1985 wyjechał na stałe do Niemiec. Po otrzymaniu obywatelstwa niemieckiego (zachowując jednocześnie polskie) kilkakrotnie wystąpił w turniejach lekkoatletycznych w barwach tego kraju.
Sam Władysław Kozakiewicz wielokrotnie odwiedzał rodzinne strony, które opuścił wraz z rodziną w 1957 roku. Swoją pierwszą wizytę w tym miasteczku, jeszcze w czasach Sowieckich i przed złotem olimpijskim, przy okazji mityngu lekkoatletycznego w Wilnie w 1970 roku opisał w swojej biografii ,,Nie mówcie mi jak mam żyć".
,,Wysiedliśmy w Małych Solecznikach a ja nawet nie pytając o drogę, na pamięć poszedłem tam gdzie nasza chałupa. Patrzę, domu nie ma. Tylko fundamenty zostały i sad rósł sobie w najlepsze nad stawem. Złapałem jakichś ludzi, pytom co i jak. Odparli, że dom się spalił, właściciel wyjechał. Przyglądają mi się i zaraz w krzyk: - Jezu, ty od Stacha! Cała wieś się zleciała, że syn Kozakiewicza przyjechał. Zaciągnęli nas do kuzynki, Wandzi Lisowskiej, która nie zdecydowała się wyjechać do Polski. Zgodziła się nas przenocować, choć nocowanie cudzoziemców bez zgłoszenia odpowiednim służbom było w ZSRR poważnym przestępstwem''
Druga wizyta miała miejsce w 1977 roku, wraz z Władysławem Komarem przy okazji mityngu Polska-ZSRR-NRD.
,,W dniu kiedy mieliśmy wyskoczyć do Rogówka i Solecznik, oni (organizatorzy) zaplanowali wycieczkę autokarową do jakiegoś najlepszego kołchozu w okolicy czy coś w tym stylu. Cala enerdowska ekipa stawiła się w komplecie, karnie gęsiego wkroczyła do autobusu,ale z Polaków stawił się tylko nasz politruk. (...) Wieś wydawała się mi jeszcze biedniejsza, podobnie jak ludzie, z których wielu chwaliło się, że ma na sobie ciuchy uszyte jeszcze przez ojca! Razem z Władkiem zdjęliśmy z grzbietów nasze biało- czerwone bluzy reprezentacji Polski i oddaliśmy potrzebującym. To samo z butami. Sportowe, zachodnie buty to był dla tych biedaków cymes niebywały, a my wiedzieliśmy, że dostaniemy kolejne od sponsora. Taksówką do Wilna wróciliśmy na bosaka i w koszulach bez rękawów. Ale wzruszeni i szczęśliwi."
W 2019 roku, już w wolnej Litwie mistrz na spotkaniu z Samorządem Rejonu Solecznickiego mówił:
"Jestem naprawdę dumny, że pochodzę z tego regionu. Tak mówię nie dlatego, aby usiąść i powiedzieć "To moje miejsce". Nie, to jest coś więcej niż słowa. [...] Tu jest tak dużo miłych ludzi. W Polsce jest już inaczej. Ja osobiście uważam, że mam ten charakter wileński. Cieszę się, że jest was aż tak dużo tutaj, że jesteście takim miejscem polskim. Ja się czuję taki sam jak wy. Jestem naprawdę niesamowicie zaskoczony tym, że tutaj mogę poczuć się prawdziwym Polakiem, Wilniukiem. Wiem, że w dzisiejszych czasach przyjazd nie jest problemem – są samoloty, samochody – ale wciąż cieszę się, że mogę tu być."
Wzruszającym momentem było odwiedzenie miejsca, gdzie stał dom rodzinny sportowca. Pytany, jakie uczucia przeżywa podczas tej wizyty, olimpijczyk odparł:
„To są największe uczucia, jakie ja posiadam. Mój początek, początek całej mojej rodziny. To są Soleczniki. Ja jestem Wilniukiem, czyli stąd. Moja rodzina od zawsze mieszkała pod Wilnem, nawet nie wiem, od którego pokolenia. Nie przypuszczam, że byliśmy hrabiostwem, bardziej ludźmi z roli, ale to dlatego jesteśmy mocni, nie do złamania. Jesteśmy otwartymi, miłymi, kochanymi ludźmi, ludźmi stąd”.
Chociaż Małe Soleczniki mistrz olimpijski pamięta przede wszystkim z opowieści swoich rodziców, to, jak przyznaje, gdzieś „z tyłu głowy” jest pamięć tego miejsca. „Kiedyś przyjechałem tutaj przypadkowo na zawody i poszedłem prostą drogą do domu. Nie wiem, skąd to wiedziałem” – wspominał.
OPRACOWANIE: POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA