Jest to poprzedzający Wielkanoc ostatni tydzień Wielkiego Postu, pomiędzy dwoma wielkimi niedzielami Palmową i Wielkanocną. Wszystkie kolejne dni tego tygodnia noszą zwyczajowo określenie Wielki (Wielka Środa, Wielki Czwartek itd.). Tydzień ten bowiem, poprzedzający największe w roku święto kościelne, charakteryzuje się bardzo bogatą liturgią. Obfituje także w liczne tradycje ludowe, zwyczaje domowe i intensywne przygotowania świąteczne. W całej Polsce Wielki Tydzień jest – tradycyjnie- czasem wzmożonej pobożności i praktyk religijnych ( takich jak rekolekcje, udział w nabożeństwach pasyjnych, spowiedź wielkanocna, pobożne nawiedzanie świątyń). Ale jest to również czas zakupów, ostatnich, wiosennych porządków, świątecznego gotowania, pieczenia, kraszenia jajek i innych świątecznych przygotowań.
Najbogatsze w obrzędy i zwyczaje są ostanie trzy dni Wielkiego Tygodnia. W Kościele dni te : Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielka Sobota, i wszystkie związane z nimi nabożeństwa i uroczystości religijne zwane są Triduum Świętym, Wielkanocnym lub Paschalnym.
W Wielki Czwartek we wszystkich kościołach zawiązuje się dzwony. Na znak żałoby zastępują je kołatki. Liturgia nabożeństw wielkoczwartkowych ma upamiętniać Ostatnią Wieczerzę i ustanowienie Eucharystii.
Na pamiątkę umycia nóg apostołom przez Chrystusa, przed ostatnią, wspólną z nim i wieczerzą, idąc za Jego przykładem, biskupi, a niegdyś także królowie i wielmoże polscy obmywali nogi dwunastu nędzarzom. Był to znak chrześcijańskiej pokory, miłości bliźniego i braterstwa. Biedaków tych zawsze hojnie obdarzano i ugaszczano. Legenda głosi, że przyjmował ich z najwyższymi honorami i sam usługiwał im przy stole, ostatni, polski król Stanisław August Poniatowski. Co roku w archikatedrze warszawskiej, obrzęd obmycia nóg biednym i bezdomnym odprawia prymas Polski. Każdego roku w Rzymie, w bazylice św. Piotra, myje i całuje nogi dwunastu starcom papież - sługa, sług bożych, czyni to także papież Polak – Jan Paweł II.
Podczas wieczornej ciemnej jutrzni, w kościołach gasi się kolejno świece na ołtarzu, po czym kapłani uderzają mszałami o pulpity na znak chaosu, jaki nastąpił wśród apostołów kiedy żołnierze rzymscy pojmali Chrystusa i gdy opuścili Go przerażeni uczniowie. Ten poważny obrzęd bywał niegdyś pretekstem do zabawy dla skorej do psot młodzieży, która z trudem znosiła wielkopostna i wielkotygodniowa powagę. Obecni w kościele chłopcy idąc, rzekomo, za przykładem księży, wszczynali wielki hałas tłukąc kijami w ławki, ku zgorszeniu kapłanów, służby kościelnej i modlących się wiernych. Biegali później po wsi, waląc kijami w płoty i furtki i wołając, że wyganiają diabła. Zwyczaj ten jednak został prawie zupełnie zarzucony i występuje sporadycznie.
Zachował się natomiast (głównie w Polsce południowo – wschodniej, np. w Pruchniku n.Sanem stary zwyczaj niszczenia, wieszania lub palenia Judasza, opisywany już w XVII i XVIII- wiecznych źródłach.
Zwyczaj ten w pięknej i godnej naśladowania formie, utrzymuje się na Ziemi Sądeckiej. W Wieli Czwartek, chłopcy i mężczyźni uprzątają ogrody i obejścia ( należy to do ich zwyczajowych obowiązków, ponieważ kobiety i dziewczęta zajęte są zupełnie innymi , domowymi pracami), wszystkie zeszłoroczne śmiecie, zeszłoroczne liście i rupiecie zgarniają w wielki stos, który podpalają wraz z zapadnięciem zmroku. Te płonące wieczorem ogniska nazywa się paleniem Judasza. Ogień pojawiające się w pobliżu czystych i uprzątniętych domów, jest sygnałem, że rozpoczęte zostały uroczyste obchody świąt Wielkanocnych.
Wielki Piątek jest w Kościele dniem najgłębszej żałoby. Wyraża ją cała wielkopiątkowa liturgia.
Po południu w bocznych nawach wszystkich świątyń odsłaniane są Groby Chrystusa. Obyczaj ten ma już w Polsce kilka wieków tradycji, a Groby Pańskie urządzane są z wielkim staraniem i troską o ich jak najpiękniejszy przystrój. W przygotowaniach Grobów czynny udział biorą parafianie. Dzięki temu Groby Chrystusa, tonące w kwiatach i często z symbolami narodowymi, wzbudzają podziw wszystkich odwiedzających kościoły. Zwyczaj pobożnego ich odwiedzania, zwany potocznie chodzeniem na Groby związał się bowiem trwale z polską tradycją wielkanocną.
Z tradycją polska tradycją świąteczną - wielkanocną związany jest także obyczaj straży grobowych. Co roku zaciągają je ochotniczo strażacy , żołnierze i przedstawiciele różnych organizacji.
W Pruchniku nad Sanem np. straż przy Grobie Chrystusa zaciągają Kilińszczacy, w historycznych strojach narodowych, w kontuszach, w pięknych pasach tkanych, z wiszącymi u nich szablami. Są to członkowie organizacji patriotycznej, założonej tu w 1892 r.
Ale najciekawsze w całej Polsce straże wystawiane są w regionie rzeszowskim, głównie w okolicach Przeworska i Łańcuta, w Radomyślu, Giedlarowej, Rzeczycy i Woli Rzeczyckiej, w Gniewczynie, Sarzynie i Grodzisku, Nazywa się je turkami lub turkami wielkanocnymi .Do straży tych zgłaszają się ochotniczo młodzi mężczyźni wyćwiczeni w mustrze, a więc tacy, którzy odbyli już służbę wojskową. Oddziały straży grobowych liczą po kilkadziesiąt osób i dzielą się na grupy trzymające kolejno warty przy Grobie. Przy zmianie warty, odbywającej się w rytmie wojskowych zwrotów pada zawsze komenda Bogu pokłon.
Grupy turków z różnych miejscowości rywalizują pomiędzy sobą strojem, jego ozdobami, wojskową sprawnością. Jedne noszą wizytowe garnitury lub galowe mundury wojskowe, czasem z elementami mundurów historycznych Księstwa Warszawskiego, przybrane wstęgami i kwiatami; inne grupy (np. z Radomyśla) prezentują stroje orientalne: szarawary, jedwabne, barwne bluzy, wysokie stożkowate czapki (ci mają zwykle również wielkie sztuczne, czarne brody). Każde ugrupowanie ma swego komendanta zwanego barabaszem, adiutantów – kogutów, doradców, doktora, kwatermistrza i zwykłych, szeregowych turków. Legenda łączy zwyczaj turków wielkanocnych z odsieczą wiedeńską i pogromem pogańskich Turków przez Polaków – chrześcijan.
Oddziały turków stoją przy Grobie Chrystusa, aż do Rezurekcji, zaś po nabożeństwie popisują się perfekcyjnie wykonaną musztrą, która odbywa się najpierw na dziedzińcu kościelnym, a następnie pod plebanią, dokąd udają się idąc w wojskowym szyku, aby złożyć życzenia księdzu proboszczowi i wręczyć mu świąteczny gościniec, kosz jaj i wędliny domowej roboty.
W pierwszy i drugi dzień Wielkiej Nocy, w Niedzielę i Poniedziałek, turki obchodzą wszystkie domy i składają życzenia świąteczne mieszkańcom swojej wsi.
Ten piękny zwyczaj kultywowany jest dotychczas. Co roku bowiem dzięki staraniom księży proboszczów i katechetów, formują się oddziały małych turków – złożone z dzieci i młodzieży. Małe turki w kostiumach przypominających ubiory centurii rzymskich lub w strojach polskich z elementami mundurów kawaleryjskich, co roku, wraz z dorosłymi, pełnia straż przy Grobie Chrystusa, wcześniej zaś pilnie ćwiczą się w mustrze, aby z czasem godnie zastąpić swych ojców i starszych braci.
W Wielkim Tygodniu, a przede wszystkim w Wieki Piątek, w sanktuariach zwanych kalwariami i w niektórych przyklasztornych kościołach odbywają się widowiska pasyjne.
Kalwarie to zespoły architektoniczne świątyń, kaplic, stacji i ścieżek Męki Pańskiej, często budowane na wzgórzach, aby przypominały krajobraz jerozolimski. Wznoszono je po to, aby umożliwić wiernym, którzy nie zawsze mogli pielgrzymować do Ziemi Świętej, jak najpełniejsze przeżycie misterium Męki i Śmierci Chrystusa.
Kalwarie powstawały w wielu krajach Europy i najczęściej wzorowane były na XV - wiecznej kalwarii hiszpańskiej w Kordobie. Do architektury kalwarii kordobiańskiej nawiązuje również najstarsze, największe i najsłynniejsze, XVIII-wieczne polskie sanktuarium pasyjne pod wezwaniem Matki Boskiej Anielskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej. Do bardziej znanych kalwarii polskich należą sanktuaria w Górze Kalwarii (pod Warszawą), w Kalwarii Pacławskiej (koło Przemyśla) i w Górce Klasztornej (koło Piły). We wszystkich odgrywane są wielkie parateatralne widowiska, których treścią są opisane w Biblii dzieje Męki Chrystusa. Z widowisk tych słynie zwłaszcza Kalwaria Zebrzydowska, gdzie co roku, w Wielkim Tygodniu przybywają tłumy pątników i turystów, z całej Polski i z zagranicy.
Przez kilka dni, począwszy od Niedzieli Palmowej i następnie w Wielką Środę, Wielki Czwartek i Wielki Piątek, tłumy wiernych mogą być świadkami wydarzeń znanych z Pisma Świętego: wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, wygnania kupców ze świątyni, Ostatniej Wieczerzy, czuwania w Ogrojcu, zdrady Judasza i pojmania Chrystusa, sądu u Piłata, drogi na Golgotę i ukrzyżowania. Ostanie i najważniejsze widowisko odbywa się w Wielki Piątek. Rzesze wiernych idących z dźwigającym krzyż Chrystusem mogą widzieć wszystkie Jego trzy upadki, spotkania z Matką, z miłosierną Weroniką i Szymonem Cyrenejczykiem. Odprowadzają Go aż do kaplicy Ukrzyżowania. Wchodzi do niej aktor grający postać Jezusa, słychać uderzenia młotów, a ojciec przeor czyta zebranym Ewangelię o Męce Pańskiej.
Wielki Piątek jest w całej Polsce dniem skupienia, powagi, wzmożonej pobożności i gorliwych praktyk religijnych. Jest także dniem ścisłego postu. Zgodnie z zaleceniami Kościoła należy zrezygnować w tym dniu nie tylko z jedzenia potraw mięsnych, ale również zachować post co do ilości spożywanych pokarmów: tylko raz w ciągu dnia można zjeść do syta. Na postny obiad wielkopiątkowy jada się więc zwykle śledzia z kartoflami w mundurkach, postny żur z kartoflami, gotowaną lub smażoną rybę. Niektóre bardzo pobożne osoby przez cały ten dzień, dobrowolnie wstrzymują się od jedzenia i picia lub piją tylko czystą wodę i spożywają trochę suchego chleba.
Jednocześnie Wielki Piątek jest dniem bardzo intensywnych przygotowań domowych, a przede wszystkim dniem kraszenia jaj na święcone oraz wielkiego gotowania i pieczenia. Wszystkie bowiem przysmaki na wielkanocny stół powinny być gotowe już w Wielki Piątek, a najpóźniej w Wielka Sobotę przed południem.
Przede wszystkim należy przygotować kolorowe jajka, których nie może zabraknąć ani na świątecznych stołach, ani w koszyczkach, które w Wielką Sobotę zanosimy do poświęcenia w kościele.
Barwne jaja wielkanocne nazywamy kraszankami, malowankami lub byczkami - jeśli malowane są gładko (bez wzoru) na różne kolory. Niegdyś farbowano je w barwnikach, naturalnych, roślinnych. Wywar z kory dębowej dawał kolor czarny, z łusek cebuli różne odcienie barwy żółtej i brązu, sok z buraków – kolor różowy itp. Ostatnio barwi się je w kupowanych w sklepie, specjalnie do tego celu przeznaczonych, syntetycznych farbach spożywczych. Natomiast jajka pokryte wzorem noszą nazwę pisanek - wzór pisze się na nich woskiem.
Potocznie jednak wszystkie barwne jaja wielkanocne, bez względu na to w jaki sposób są zdobione nazywamy pisankami. A są one nie tylko ozdobą stołów, ale także świadectwem ciągłości naszych obyczajów i tradycji.
Na całym bowiem świecie, także na ziemiach słowiańskich, w tym i polskich, od najdawniejszych czasów jajko było symbolem życia, siły, miłości i płodności. Czczono je wierząc, że posiada wiele właściwości dobroczynnych życiodajnych..
Pierwsze znaleziska pisanek (glinianych i skorup jaj) na ziemiach polskich pochodzą z X w., z wykopalisk prowadzonych w okolicach Opola i Wrocławia, a zapisy o i właściwościach leczniczych pisanek i cudownych uzdrowieniach dokonanych za ich sprawa (np. odzyskaniu władzy w nogach) znajdują się w XIII kronikach i w Żywotach Świętych (opisane tam zostało cudowne uzdrowienie chłopca, za przyczyną św. Jadwigi Śląskiej, kiedy podniósł pisankę leżąca na grobie świętej; jest to również dowód na stosowanie jaj w obrzędach zadusznych).
Z jajkiem wiązały się liczne wierzenia ludowe. Pamiętają o nich jeszcze starsi ludzie, zwłaszcza urodzeni i wychowani na wsi. Wierzono tam powszechnie, że jaja mogą odwracać wszelkie nieszczęścia i niweczyć zło. Dlatego też zakopywano jajka pod węgły budowanych domów, rzucano je w płomienie podczas pożaru, a przed rozpoczęciem prac wiosennych kładziono je w bruzdy zagonów, w polu i ogrodzie. Wierzono, że kto umyje się wodą z miski na dnie której leżała pisanka, zachowa zdrowie i urodę. Wierzono, że skorupki pisanek położone pod drzewami owocowymi zapewnia obfitość jabłek, gruszek i śliwek, zmieszane z karmą dla drobiu sprawią, że kury będą się dobrze niosły, a kurczęta, kaczęta i gąsięta będą się dobrze i zdrowo chowały. Gotowane lub smażone jajka dawano zawsze pasterzom, którzy po raz pierwszy wiosną wypędzali bydło na trawę, aby ochronić ich, a także ich stada przed wilkami, chorobami złymi czarami. Toczono jaka po grzbietach i bokach krów oraz koni, aby były zdrowe gładkie i okrągłe jak jajko. Takie i podobne praktyki można długo wyliczać.
Przede wszystkim jednak, zgodnie z tradycja chrześcijańską, jest jajko wielkanocne znakiem życia oraz symbolem Chrystusa Zmartwychwstałego.
Przygotowanie i zdobienie jaj wielkanocnych to temat odrębny i bardzo ciekawy.
W Polsce już od wieków znane były i stosowane różne techniki zdobnicze, różne metody dekorowania jaj wielkanocnych.
Najprostsza z nich i dotychczas najczęściej stosowana - to po prostu farbowanie jaj w barwnikach naturalnych lub syntetycznych barwnikach spożywczych, a w ostatnich czasach także malowanie np. farbami wodnymi, co z wielkim zapałem i przejęciem robią dzieci.
W wielu regionach Polski: na całym szerokim pasie ziem wschodnich, od Ziemi Białostockiej, po Lublin, Rzeszów i Zamość, także na Kurpiach i w Polsce centralnej - na Mazowszu, w regionie rawsko - opoczyńskim, kieleckim i radomskim zdobi się jaja wielkanocne odwieczną techniką batiku, czyli roztopionego wosku pszczelego, którym przy pomocy specjalnego pisadełka, w formie cieniutkiego lejka, wykonuje się (czyli pisze) wzór na skorupce jajka. Następnie zanurza się je w letnim barwniku, a po ufarbowaniu i wysuszeniu ściera wosk. W efekcie uzyskuje się wzór biały, lub żółtawy (w naturalnym kolorze skorupki), na tle czarnym, czerwonym, lub i innej barwy, bo miejsca pokryte woskiem nie ufarbują się. Natomiast pisankę wielobarwną otrzymuje się pisząc jej wzór stopniowo i wkładając ją kilkakrotnie do różnych barwników, zaczynając od najjaśniejszego. Niekiedy zdobiono jajka wytrawiając barwnik kwasem naturalnym np. sokiem z kwaszonej kapusty lub serwatką.
Piękne efekty uzyskuje się dekorując jajka wielkanocne tzw. technika rytowniczą. Polega ona na tym, że na ufarbowanym, zwykle na ciemny kolor jajku, ostrym narzędziem (np., cienkim nożykiem, blaszką , żyletką lub szpilką) wyskrobuje się różne wzory. Celują w tym zwłaszcza artystki ludowe ze Śląska, które potrafią wyczarować na skorupkach jaj wielkanocnych piękne kompozycje z kwiatów i wici roślinnych, a czasem także różne sentencje i teksty powinszowań.
W kilku regionach Polski(np. na Kurpiach i w Łowickiem) dekoruje się jajka wielkanocne oklejając ich skorupki rdzeniem (tzw.duszą) z sitowia i skrawkami włóczki, z której niegdyś tkano na ręcznych warsztatach domowych tkaniny odzieżowe (miedzy innymi barwiste łowickie pasiaki), a która obecnie używana jest do wyrobu tkanin dekoracyjnych w tradycyjnych kolorach i wzorach.
W Łowiczu i wsiach podłowickich, słynnych niegdyś z pięknych dekoracji wnętrz, a przede wszystkim z kolorowych wycinanek z glansowanego papieru, które dla ozdoby, w czas świąteczny przyklejano do ścian i belek stropowych, robi się na Wielkanoc dzbanuszki z wydmuszek jaj i okleja je miniaturowymi, barwnymi wycinankami
Bajecznie kolorowe pisanki o tradycyjnych, misternie skomponowanych wzorach, wykonywane dotychczas przez wiele artystek ludowych, są świadectwem żywych w Polsce tradycji świątecznych. Są ciekawym przejawem polskiej sztuki ludowej i plastyki obrzędowej. Artystki z różnych regionów sztuki tej uczą się od swych matek i babek, same z kolei przekazują ją własnym dzieciom.
Ale nie tylko jaja – kolorowe pisanki przygotowywano na świąteczne stoły; trzeba było również przyrządzić wszystkie świąteczne smakołyki. W Wielki Piątek, w dzień najsroższego postu, we wszystkich domach snuły się smakowite zapachy wędzonych wędlin, pieczonych mięs, aromaty przypraw korzennych i świeżego ciasta. A wygłodzeni smakosze wzdychali :
Dobre placki przekładane
i kiełbasy nadziewane,
daj mi Chryste dożyć tego ,
daj doczekać święconego !
- bo przed Rezurekcją (uroczystą mszą w Niedzielę Wielkanocną) niczego nie wolno było nawet skosztować. A gdy już wszystkie przysmaki wielkanocne były gotowe wynoszono je do komór i spiżarni, a te zamykano na klucz. W oczekiwaniu na wielkanocną ucztę można wiec było tylko pobożnie wzdychać:
Będę Cię chwalił żeś jest dobry Panie,
Gdy sobie podjem szynki na śniadanie!
Dłużący się czas oczekiwania na święto i na świąteczną obfitość, młodzież skracała sobie zabawą nazywaną pogrzebem żuru i śledzia. Zabawa ta znana była w całej Polsce. Garnek z żurem zmieszanym z różnymi śmieciami oraz rybi szkielet wieszano na drzewie, po czym strącano je, a skorupy i rybie ości grzebano pod drzewem. Znieważano i symbolicznie uśmiercano żur za to , że - jak pisał w XVIII w. Ksiądz Jędrzej Kitowicz, wielki koneser i kronikarz obyczajów i tradycji polskich - ... przez sześć niedziel panował nad mięsem, morząc żołądki ludzkie słabym posiłkiem swoim. Zabawa ta (w wieszanie i pogrzeb żuru) nigdy nie obywała się bez psot, np. bez oblewania żurem nie spodziewającego się niczego, młodszego kolegi –fuksa, bez krzyków, śmiechów, szamotaniny, a nawet bijatyki. Na wszystko patrzono przez palce; była to bowiem zapowiedź świątecznej wesołości, a przede wszystkim uciech stołu i podniebienia.
Wielka Sobota kończąca Triduum Paschalne, wigilia – przedświęcie Wielkanocy jest dniem błogosławieństw przeznaczonym na święcenie wody , ognia, cierni i pokarmów wielkanocnych.
Przed wielkanocną, wieczorną mszą w kościołach święci się ogień, ciernie i wodę chrzcielną . Wierni mogą w tym dniu zaczerpnąć sobie i zabrać do domu poświęcona wodę, którą w wielkich kadziach wystawia się dla nich na dziedzińcu kościelnym.
Niegdyś od poświęconego ognia zapalano świece i pochodnie, a poświęcony ogień zanoszono do domu. Od niego zapalane domowe ogniska i lampy, rozżarzano hubkę i z dymiąca obchodzono dom oraz całe gospodarstwo, a zwłaszcza kojce z młodym przychówkiem, z cielętami i kurczętami. Dom i oborę kropiono przyniesioną z kościoła woda święconą i rozsypywano w nich trochę poświęconych cierni, których – jak powiadali starzy ludzie - czarownice bały się jak ognia. Wieczorem ogarki świec, ciernie i kawałeczki huby rozrzucano po polu i ogrodzie - na urodzaj, pomyślność i na błogosławieństwo boże.
Od wieków Wielka Sobota jest dniem przeznaczonym na święcenie pokarmów. W przeszłości święciło się wszystkie potrawy przygotowane na wielkanocne śniadanie (dlatego nosi ono nazwę święconego).
Święcono jaja, mięsa oraz ciasta, ustawione na wielkim, pięknie nakrytym stole przy którym zbierali się wszyscy domownicy i w podniosłym nastroju oczekiwali przybycia księdza.
Mieszkańcy wsi nieśli jadło, do poświęcenia, do najbogatszych sąsiadów , mających w swych domach obszerne świetlice, albo ustawiali je na placykach wiejskich, pod krzyżami i kapliczkami przydrożnymi, albo na dworskich dziedzińcach i gankach i tam czekali na przybycie księdza i na świecenie.
Natomiast zwyczaj święcenia jadła w kościele jest późniejszego pochodzenia. Ludzie ze wsi, obyczajem przodków, nieśli tam wszystko lub prawie wszystko co sobie na święta przygotowali: jaja, głowiznę, słoninę i kiełbasy, chleby i kołacze, osełki masła, kulki uformowane z utartego chrzanu i oczywiście sól. Wszystko to układano w wielkich koszach wysłanych serwetami, lub czystym, białym płótnem.
Obecnie, zarówno w miastach, jak i na wsi zanosi się do kościoła jedynie małe koszyczki z jajkiem, kawałkiem chlebem i solą (którymi dzielić się będziemy i spożywać przed rozpoczęciem śniadania wielkanocnego) i koniecznie z barankiem – symbolizującym Chrystusa zmartwychwstałego. Jest to praktyka powszechna niemal w całej Polsce. ( Wyjątek stanowiły niegdyś niektóre wsie na Pomorzu, gdzie zwyczaj święcenia jadła nie występował i na Śląsku , gdzie nie dzielono się jajkiem przed śniadaniem wielkanocnym)
Po wszystkich tych ceremoniach kościelnych i ostatnich domowych przygotowaniach, wieczór wielkosobotni - tak jak i w przeszłości - jest już początkiem święta Zmartwychwstania i zgodnie z tradycją winien być wytchnieniem po trwającej wiele dni krzątaninie, upływać w spokoju i radości, w lśniących świąteczną czystością domach.