POLSKIE OBYCZAJE

49 dni lub 50 dni po Wielkanocy Zielone Świątki

Jest to ludowa nazwa święta kościelnego – Zesłania Ducha Świętego na apostołów, zamykającego wielkanocny cykl świąteczny, uznanego za jedno z najstarszych i największych świat w kościelnym kalendarzu liturgicznym, które początkowo łączone z Wielkanocą. Później, od IV w. zaczęto je obchodzić jako odrębne święto, w niedzielę i poniedziałek, siedem tygodni, pięćdziesiąt dni po Wielkanocy, pomiędzy 10 maja i 13 czerwca, a więc w pełni wiosny i bujnego rozkwitu roślin. Z obchodami kościelnymi Zielonych Świątek, w przeszłości, łączyły się różne obrzędy ludowe powitania wiosny i zwyczaje rolnicze i pasterskie.

W całej Polsce powszechny był zwyczaj - dotychczas jeszcze zachowywany na wsi - majenia ścian domów, wrót i płotów zielonymi, najczęściej brzozowymi gałęziami. Podwórka zaś, podłogi w izbach i nawet psie budy wyściełano grubo tatarakiem, dla świątecznej dekoracji, dla pięknego zapachu i także...przeciw pchłom, komarom, muchom i innym insektom. Do dnia dzisiejszego, dla tradycji, w wielu domach, w Zielone Świątki ustawia się dzbany i wazony z tatarakiem, czyli kalmusowym zielem.


Niegdyś w Zielone Świątki, na wzgórzach i leśnych polanach rozpalano  sobótki – ognie obrzędowe (jak w wigilię św.Jana). Na Podlasiu zwano je palinockami. Tańczono wokół nich z zapalonymi od ogniska pochodniami, biegano po polach, a pasterze obchodzili z nim i swe stada.
W Zielone Świątki pasterze ubiegali się o tytuł króla . Uzyskiwał go ten spośród nich, który pierwszy  przybył z bydłem na pastwisko. Najlepsza zaś pasterka otrzymywała tytuł królowej. Królewska para, ustrojona w wieńce i wstęgi, wybierała sobie świtę, a ta musiała wystarać się o jadło: chleby, pierogi, sery i – koniecznie - o jajka i słoninę oraz przynieść to wszystko na pastwisko. Wieczorem pasterze wesoło ucztowali bawili się, cały czas czyniąc honory królowi i królowej pasterzy..

Innym ciekawym zwyczajem zielonoświątkowym było  tzw. wołowe ( lub końskie) wesele, zabawa ludowa nazywana także rodusiem, podczas której pasterze wodzili pięknego wołu lub konia przybranego w wieńce z kwiatów, wstęgi i zawiniętego w białe płótno. Czasami na grzbiecie wołu sadzano słomianą kukłę. Towarzyszył mu zawsze orszak młodzieży, dziewcząt i chłopców oraz muzykanci, w wszyscy wołali głośno: roduś, roduś wymachiwali zielonymi gałązkami i wiązankami wiosennych kwiatów oraz trzaskali z batów.

Zabawa ta, być może, miała związek z dawnymi, starosłowiańskimi obrzędami pasterskimi, podczas których oprowadzano w procesji wołu – czczonego jako uosobienie siły. Zabawę tę (rodusia) znano w Polsce już w XVI w. W rachunkach domowych królewicza Zygmunta (później zwanego Starym), który w młodości mieszkał w Głogowie, znajduje się zapis o datkach dla głogowskich chłopców widzących rodusia.

Na Podlasiu, nad Narwią, jeszcze w początkach XXw., w Zielone Świątki odbywał się obchód z królewną. Najładniejszą we wsi dziewczynę pięknie ubierano, wkładano jej na głowę koronę z kwiatów i w orszaku innych dziewcząt prowadzono granicami pół. Śpiewano przy tym, zaklinając urodzaj:

Gdzie królewna chodzi
tam pszeniczka rodzi.

albo

Na maj królewna chodziła
a cóż w tym maju robiła?
Zielone żyto sadziła.
A cóż nad tym żytem mówiła?
Rośnijże żyto wysoko,
puszczaj korzenie głęboko..

Obchód kończył się ucztą z tańcami, urządzaną w domu najlepszego gospodarza lub we dworze, na cześć królewny oraz na chwałę zwycięskiej wiosny, na szczęście i urodzaj.

Z Zielonymi Świątkami wiązał się także zwyczaj majówek – zabaw podmiejskich. Urządzano je nad Wisłą, w Krakowie i na warszawskich Bielanach. Była to niegdyś leśna osada podmiejska, która z czasem stała się dzielnicą Warszawy. Wzmianki o tych majowych zabawach, finansowanych nierzadko z kasy królewskiej i niekiedy zaszczycanych obecnością króla(odwiedzał je czasem król Stanisław August Poniatowski) znajdują się w XVIII- wiecznych gazetach. Pisano w nich np. o urządzanych na Bielanach fajerwerkach, o grach i tańcach na świeżym powietrzu, o przejażdżkach po Wiśle umajonymi łódkami, o występach sztukmistrzów oraz urządzanych tam przedstawieniach i żywych obrazach.

Zielone Świątki od blisko stu lat obchodzi się w Polsce również jako Święto Ludowe. Ustanowiono je w 1903 r. we Lwowie podczas Zgromadzenia Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego. Od tamtej pory Święto Ludowe wyraża ideały całego chłopskiego stanu, tych wszystkich, którzy trudząc się przy uprawie Ziemi, od wieków już żywią i bronią.


BOŻE CIAŁO

- wielkie święto kościelne Eucharystii. W Kościele katolickim obchodzi się je  w pierwszy czwartek, po pierwszej niedzieli - jedenastego dnia - po Zesłaniu Ducha Świętego, między 21 maja i 23 czerwca. Ustanowiono je  w XIII w. i najpierw - od 1246 r - obchodzono w Belgii, w diecezji Liége. W XV w. rozpoczęły się w Europie uroczyste procesje Bożego Ciała.

W Polsce obchody Bożego Ciała rozpoczęły się w 1320 r. w Krakowie i diecezji krakowskiej, wprowadzone tam przez biskupa Nankera. Od XV w. Polsce  odbywają się procesje, które wychodzą ze wszystkich kościołów i prowadzą  do czterech ołtarzy ustawianych na zewnątrz świątyń.

Z barwnych i okazałych procesji, od najdawniejszych czasów, na cała Polskę, słynął Kraków. Kroczyli w nich duchowni: biskupi, księża i zakonnicy, a od początku XVII w.( tzn. w czasach kiedy Kraków był stolicą Polski), także królowie polscy ze swym dworem, szli rajcy miejscy, wojskowi w paradnych mundurach, bractwa kupieckie ze swymi godłami i sztandarami, uczeni w uroczystych togach profesorskich, w łańcuchach i płaszczach przybranych gronostajowym futrem, szli studenci i uczniowie, biało ubrane dziewczęta i  rzesze  wiernych.

Polskie procesje Bożego Ciała dotychczas zachowują swą okazałość i prezentują się bardzo pięknie. Niesie się w nich chorągwie kościelne i przybrane kwiatami feretrony. Uczestniczą w nich tłumnie wierni, a wśród nich wojskowi i strażacy w galowych mundurach. Nie brakuje w nich także  dziewczynek w bieli sypiących kwiaty i ministrantów z dzwonkami. Na Mazowszu - w Łowiczu i wsiach podłowickich, na Kurpiach, w okolicach Rawy Mazowieckiej i Opoczna, a także  na Pogórzu i Podhalu, w Krakowie i wsiach podkrakowskich, a zwłaszcza w wielkiej procesji idącej z Wawelu do Katedry Mariackiej idą tłumnie ludzie w regionalnych, barwnych strojach ludowych. Przywdziewają je zwłaszcza mężczyźni trzymający baldachim i prowadzący księdza niosącego monstrancję.

W Warszawie zgodnie z tradycją, procesje Bożego Ciała z Katedry Świętojańskiej na Plac Zamkowy i dalej - szlakiem królewskim - prowadzi prymas Polski.

Z wielkim staraniem i przy czynnym udziale parafian urządza się ołtarze procesyjne. Własne ołtarze zwyczajowo wystawiają i dekorują różne grupy zawodowe: górnicy, rolnicy, rybacy, strażacy.

W oknach i na balkonach domów znajdujących się przy drodze lub ulicy, którymi przechodzi procesja umieszcza się zawsze symbole religijne i kwiaty.

Dotychczas jeszcze na wsi, w oktawę Bożego Ciała święci się wianki z ziół i kwiatów. Niegdyś był to obyczaj powszechny, teraz robią to już głównie starsze osoby.

Na wianek bierze się rozchodnik, kopytnik, macierzankę, rosiczkę oraz jaśmin, dzika różę i piwonię. W przeszłości pozostawiano wianki w kościele przez całą oktawę (siedem dni), aby nabrały dobroczynnej mocy i dopiero wtedy zabierano je do domu. Wieszano je nad drzwiami wejściowymi, w sieni i w izbie, zwykle nad świętym obrazem. Wierzono, że chronią dom przed pożarem, burzą i uderzeniem pioruna, wszelkim nieszczęściem i złym urokiem.

W Krakowie, w oktawę Bożego Ciała  odbywają się dotychczas obchody lajkonika - konika zwierzynieckiego. Po zakończeniu uroczystości kościelnych, na rynek staromiejski wkracza korowód barwnie ubranych postaci, ze sztandarem cechowym flisaków, zwanych włóczkami. Najważniejszą postacią jest jeździec galopujący na koniu, a w rzeczywistości skaczący na własnych nogach, jego wierzchowiec składa się bowiem z drewnianej głowy i drewnianej ramy osłoniętej złotą lub czerwoną kapą), we wschodnim stroju, z przyczepioną czarną brodą, który płazuje zebranych miękkim obuszkiem – buławą uszytą z gałganków i próbuje wziąć w niewolę co ładniejsze dziewczyny.

Legenda głosi, że zabawa ta odbywa się na pamiątkę najazdu Tatarów na Kraków (chociaż nie potwierdzają tego źródła historyczne) i bohaterskiej akcji włóczków, którzy zdążyli na czas ostrzec mieszkańców miasta, zamknąć bramy i obronić podwawelski gród.

Coroczne obchody lajkonika, które zrosły się z tradycją i świątecznym, krakowskim obyczajem, w oktawę Bożego Ciała przyciągają na rynek staromiejski mieszkańców Krakowa i  rzesze turystów.