POLSKIE OBYCZAJE

Post Wielki, wielkanocny i połpoście

Obchody Wielkanocy poprzedza Post zwany Wielkim. Pierwsze wzmianki źródłowe, o Wielkanocy, które zawdzięczamy Tertulianowi, rzymskiemu pisarzowi chrześcijańskiemu, żyjącemu w II w., dotyczą liturgii dwudniowego wówczas postu (poprzedzającego Wielkanoc), obowiązującego w Wielką Środę i Wielki Piątek. O tygodniowym Poście Wielkanocnym, odprawianym w Galii, ok.190r., pisał inny autor wczesnochrześcijański autor – św.Ireneusz. W VII w. Środa Popielcowa wyznaczona została na pierwszy dzień liturgii Wielkiego Postu, którego czas stale zwiększano. Obecnie Wielki Post trwa pełne sześć tygodni, a niekiedy nieco dłużej i jak wszystkie chrześcijańskie posty, ma znaczenie oczyszczające. Zgodnie z nauką Kościoła Post Wielki powinien być czasem umartwień wzmożonej pobożności. Ma przybliżać wiernym najważniejsze tajemnice wiary i przygotować ich do godnego uczestnictwa w wielkim święcie Zmartwychwstania Pańskiego.

Przodkowie nasi, a zwłaszcza mieszkańcy wsi, przez wieki całe, bardzo gorliwie wypełniali zalecenia Kościoła na Wielki Post, zgodnie z przysłowiem , które powiadało, że : Polak woli człowieka zabić( w innej wersji – rękę stracić) niż złamać post. W wielu domach szczególnie tych uboższych, mięso tłuszcze zwierzęce, a nawet cukier, miód i nabiał na całe sześć tygodni znikały ze stołów. Żywiono się głównie żurem postnym, kartoflami, gotowaną i surową, kwaszoną kapustą, gotowaną brukwią, śliwkami suszonymi, rozgotowanymi na gęstą zupę, śledziami, chlebem i innymi skromnymi potrawami, które skąpo kraszono olejem lnianym. Tylko w niedzielę pozwalano sobie na trochę lepsze i obfitsze jadło. Poza tymi dniami, przez cały Post Wielki przykładnie suszono. Jedynie na magnackich i szlacheckich dworach  i niektórych bogatych plebaniach i klasztorach post nie bywał zbyt dokuczliwy bo spożywano tam wiele dań rybnych, przyrządzanych na różne sposoby (przez Kościół uznawanych i dozwalanych jako pokarmy postne) oraz dobre pieczywo, masło, jaja , mleko i sery.


Podczas Wielkiego Postu wiele osób rezygnowało z picia alkoholu i palenia tytoniu. Fajki i woreczki z tytoniem lub machorka odkładano do schowków i sięgano po nie dopiero w Niedzielę Wielkanocną. Odkładano - i dla pewności zamykano na klucz - instrumenty muzyczne. Niedozwolona była muzyka, ustawały śpiewy, wszelkie zabawy i spotkania, a młodzież i dzieci karcono za głośniejsze śmiechy i krzyki. Na całe sześć tygodni (z małymi tylko przerwami) ustawało życie towarzyskie. Zastępowały je wspólnie odmawiane modlitwy, czasem – głównie na dworach, wspólna lektura pobożnych książek. Wszystkim tym rygorom ludzie poddawali się bez protestu i z wielką skwapliwością oddawali się wielkopostnym praktykom.

Tę wielkopostną, ciszę, spokój i powagę przerywały niegdyś, prawie już zapomniane, obchody półpościa. W dniu w którym przypadała połowa Wielkiego Postu, po ulicach wsi i miast biegali chłopcy, hałasując drewnianymi kołatkami i terkotkami, waląc z hukiem drewnianymi młotami, inaczej szlagami -- co zwało się wybijaniem półpościa - i rozbijając gliniane garnki i czerepy wypełnione popiołem o drzwi domów, tych zwłaszcza, w których mieszkały panny na wydaniu. Wykrzykiwali przy tym głośno półpoście, półpoście! Nawet bardzo pobożne osoby tolerowały te hałasy i psoty. Oznaczały one bowiem, że zbliżą się wesoły i suty czas świąteczny, i że pora rozpoczynać wielkie, wiosenne porządki oraz inne przygotowania do świąt Wielkanocnych.