SWP




2018-05-11 Co dalej z pomnikiem katyńskim w Jersey City? Polska

19 maja 1991 roku w Jersey City odsłonięto pierwszy w Stanach Zjednoczonych pomnik katyński zlokalizowany w otwartej przestrzeni. Ostatnio burmistrz miasta Steven Fulop poinformował o planach przeniesienia pomnika w związku z budową w jego miejscu nowego parku.


Ta sytuacja spotkała się z protestem Polaków, tych mieszkających w Polsce, jak i w USA, a także środowisk żydowskich z obu krajów. Na wniosek Polonii o zabezpieczenie pomnika katyńskiego sąd stanowy w New Jersey orzekł, że monument nie może zostać usunięty do 29 maja.

O problemie z pomnikiem w Polskim Radiu w Debacie Jedynki dyskutowali Roman Rewald (członek Rady Dyrektorów Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce, prawnik), Dariusz Bonisławski (prezes Stowarzyszenia Wspólnota Polska, historyk), Artur Wróblewski (Uczelnia Łazarskiego, amerykanista)




DEBATA JEDYNKI - POLSKIE RADIO





Dariusz Bonisławski, prezes Stowarzyszenia Wspólnota Polska, jest zdania, że w całej sprawie może chodzić o... pieniądze.

- Mówi się co prawda o tym, że pomnik przedstawiający żołnierza z bagnetem wbitym w plecy drażni wrażliwość Amerykanów, ale nie wydaje się, żeby to był dobry argument. Sądzę, że bardziej prawdziwe są te, które wskazują na chęć zagospodarowania tej przestrzeni zgodnie z zasadami ekonomii na przedsięwzięcia czysto biznesowe. Nie chciałbym doszukiwać się w tym próby budowania historii na nowo przez likwidowanie tego, co może przypominać o prawdzie historycznej. - mówił podczas "debaty Jedynki" Bonisławski.

- Nie doszukiwałbym się tu także politycznych powodów - przekonywał z kolei Roman Rewald, członek Rady Dyrektorów Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce. - Dla Amerykanów Katyń nie znaczy nic, a Polska jest krajem na końcu świata, o którym za bardzo nikt nie wie. Pomnik nie jest też najpiękniejszy. Cała sytuacja podobna jest do tej, gdy w Warszawie - przy wielkim larum rosyjskim - usuwano "czterech śpiących" (czyli Pomnik Braterstwa Broni ustawiony na cześć Armii Czerwonej - przyp. red.).

Artur Wróblewski, amerykanista z Uczelni Łazarskiego, przypomniał natomiast, że los pomnika nie jest jeszcze przesądzony.

- Do 29 maja pomnik jest zabezpieczony. Ale nie zgodzę się z przedmówcą, bo jest pewna złośliwość, która wyraźnie stoi za intencjami burmistrza. Pamiętajmy, że rada miejska nie podjęła tej decyzji, nie pozwoliła na przenoszenie pomnika. Burmistrz chciał wrzucić go trwale do magazynu, a potem powiedział, że przeniesie go w inne miejsce. Przecież jak robimy park, to możemy w nim postawić pomnik. Złośliwość wyszła w tweetach, w których Fulop nazwał Stanisława Karczewskiego białym nacjonalistą i negacjonistą Holokaustu. Marszałek polskiego Senatu ma prawo wytoczyć sprawę o naruszenie dóbr osobistych. Teraz Steven Fulop się z tego wycofuje, bo boi się, że afera może zaszkodzić mu w wyborach - przekonywał Wróblewski.

Amerykanista osadził też całą sprawę w kontekście tzw. ustawy 447, nowego aktu prawnego, który zobowiązuje Departament Stanu USA do składania corocznych raportów na temat zwracania mienia pożydowskiego.


Tytuł audycji: Debata Jedynki
Data emisji: 10.05.2018







Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023

Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów