Karpacz to jeden z najliczniej odwiedzanych ośrodków turystycznych południowo-zachodniej Polski, który, mimo powstania tu w ostatnich latach znacznych rozmiarów obiektów, nadal zachował kameralną atmosferę górskiego kurortu. Sprzyja temu plątanina uliczek schodzących ku szumiącej po głazach Łomnicy i pamiętające XIX-stulecie pensjonaty tonące wśród kwitnących w maju rododendronów. Karpacz leży u stóp Śnieżki w dolinach Łomnicy i jej dopływów: Łomniczki, Bystrzyka, Budniczej Strugi, Dzikiego Potoku, Płomnicy, obecnie jest jednolitym organizmem miejskim, który jednak powstał z kilku dawniejszych osiedli, wsi, osad oraz skupisk bud pasterskich.
Dzisiejszy Karpacz, który prawami miejskimi cieszy się od roku 1960, powstał z czterech miejscowości tworzonych w ciągu wieków przez karkonoskich pasterzy i zielarzy, walońskich górników i protestanckich egzulantów. Centrum miasta stanowi dziś oś ulicy Konstytucji 3 Maja, która, po zakończeniu budowy małej obwodnicy pod stokiem Kolorowa, stała się kilometrowej długości deptakiem.
Najstarszą i najbardziej dziś zaciszną częścią miasta są Płóczki założone w roku 1412 przez mieszkańców zniszczonej przez powódź osady Bronysdorf w Czerwonej Dolinie. W XVI wieku karczowano lasy na Krzywym Wzgórzu (auffm Krummen Hügel, skąd przedwojenna nazwa dzisiejszej centralnej części Karpacza – Krummhübel), które wnet w swoje posiadanie wzięli pasterze bydła; w Karkonoszach nie hodowano owiec tak rozpowszechnionych w Karpatach. W roku 1602 pojawia się wzmianka o karczmie sądowej, która przetrwała do dziś w postaci restauracji Bachus wraz z rosnącą naprzeciwko lipą sądową.
W dolnej części wsi, podobnie jak w Miłkowie, do połowy XIX stulecia prym wiedli zbieracze ziół i producenci medykamentów. W 1790 rząd pruski – jak nietrudno się domyślić, pod wpływem rosnącego w siłę „lobby farmaceutycznego” – wprowadził pierwsze ograniczenia w wytwarzaniu leków dotychczasowymi metodami, a w roku 1843 zakazał przyjmowania nowych członków do cechu zielarzy. Stojący przy głównej ulicy miasta niewielki drewniany dom ostatniego laboranta, zmarłego w roku 1884 Augusta Zöbfela, strzeże niejedną tajemnicę mogącą wyjść naprzeciw słabościom ciała. Natomiast współcześnie tradycje laborantów znalazły miejsce w nowym Centrum Informacyjnym Karkonoskiego Parku Narodowego. Znajduje się tutaj Domek Laboranta z ekspozycją dotyczącą tego cechu oraz ogród ziół i krzewów Karkonoszy. Każdego roku odbywa się tu Dzień Laboranta, wtedy można dowiedzieć się kim byli karkonoscy laboranci, posłuchać o historii zielarstwa w Karkonoszach, zobaczyć na żywo karkonoskie zioła lecznicze i zrobić własną kartę zielnikową.
U wylotu Sowiej Doliny oraz doliny Łomniczki rozłożyła się Wilcza Poręba, osada założona przez górników eksploatujących tu srebro, złoto, rudy miedzi i ołowiu. Sowia Dolina znana jest również jako miejsce wydobycia kamieni szlachetnych, a szczególnie granatów. Obecnie poniżej Wilczej Poręby rozwija się Osiedle Skalne, którego zabudowania łączą się z sąsiednimi Ściegnami w rejonie Western City.
W okresie wojny trzydziestoletniej w śląskich Karkonoszach osiedlały się tu grupy protestanckich uciekinierów z Czech, czego efektem jest dzisiejsze osiedle Brzezie Karkonoskie, a przede wszystkim – Karpacz Górny.
Ta ostatnia osada nazwana została Brückenberg (Mostowa Góra) z racji drewnianych pomostów, którymi przez istniejące tu niegdyś torfowisko przeprawiano się na najstarszym szlaku w kierunku Śnieżki. Z czasem osiedle to stało się siedzibą górskiej gminy Budziska skupiającej także inne osady egzulantów: Broniów, Borowice, Przesiekę czy Zachełmie.
Najbardziej znanym obiektem Karpacza Górnego jest drewniany kościół Wang. Niezwykła historia wybudowanej przez Normanów świątyni zaczyna się w norweskim Wang pod koniec XII wieku. Dlatego tyle w niej ornamentów i elementów kojarzących się słusznie z łodziami Wikingów, a nawet zachowane fragmenty pisma runicznego. W roku 1842 kościół został niczym domek z klocków rozebrany (co było o tyle łatwe, że do jego budowy nie został użyty ani jeden gwóźdź) i przez Szczecin oraz Berlin (pierwotnie miał stanąć na tamtejszej Pawiej Wyspie) przewieziony w Karkonosze, gdzie od roku 1844 służy tutejszej parafii ewangelicko-augsburskiej oraz nosi dumne miano najstarszego drewnianego obiektu sakralnego w Polsce.
Siedzibą parafii katolickiej jest położony w centrum kościół p.w. Nawiedzenia NMP posiadający charakterystyczną, cebulastą wieżę. Po roku 1980 świątynia znacznie się rozrosła po dobudowaniu domu parafialnego, nad którym znalazło się nowe, znacznie powiększone prezbiterium – dobry przykład architektoniczno-konstrukcyjnego sprytu, by to co nowe uzupełniało i komponowało się ze starym. W roku 1908 niemal po drugiej stronie głównej ulicy zbudowano dzisiejszy kościół filialny (pierwotnie ewangelicki) o niezwykle zgrabnej konstrukcji i wyciszającym wnętrzu.
Odwiedzający norweską świątynię po drodze skonfrontowani są ze stoiskami pamiątkarskimi. O ile zaskoczenie budzić mogą np. sery kojarzone z Podhalem, o tyle w lokalny krajobraz doskonale wpisują się drewniane figurki Ducha Gór, szlifowane szkło czy nawet ceramika z Bolesławca. W tym miejscu warto przypomnieć, jakie suweniry zabierali z Karkonoszy ich dawni goście. Jak pisze dr Piotr Gryszel, prezes jeleniogórskiego Koła Przewodników Sudeckich, „jako pamiątkę i amulet sprzedawano korzeń mandragory. Powodzeniem cieszyły się także figurki Ducha Gór z kory i mchu, skuteczne na złe mgły, niezdrową wodę, a nawet ukąszenia jadowitych zwierząt. Swego czasu ogromną karierę zrobił fiołkowy kamień. Były to sprzedawane w specjalnych pudełkach z drewna kosodrzewiny karkonoskie kamienie porośnięte glonem o nazwie Trentopohlia iolitus, który wydzielał zapach fiołków. Bogatsi turyści kupowali wyroby z kamieni szlachetnych i ozdobnych z Karkonoszy i Gór Izerskich, a także wyroby miejscowych hut szkła. Powodzeniem cieszyły się także różnego rodzaju obrazki malowane na szkle i bogato szlifowane kielichy, patery i inne naczynia szklane”.
Od kiedy w roku 1869 profesor Austriackiej Akademii Wojskowej, Emanuel Hermann, wymyślił kartkę pocztową, rosła popularność tej formy korespondencji. Już w maju 1872 działała stacja pocztowa na Śnieżce, a rok później można stąd było wysłać jedną z pierwszych na świecie widokówek – kartkę przedstawiającą właśnie najwyższy szczyt Karkonoszy.
Śnieżka jest niewątpliwie głównym magnesem dla odwiedzających Karpacz. Najwyższa góra Śląska i Czech jest nie tylko doskonałym punktem widokowym, ale nade wszystko symbolem i znakiem rozpoznawczym całego regionu. Na kamienistych zakosach prowadzących na szczyt z równym zaangażowaniem sapią Czesi, Niemcy i Polacy, a na oplatającej hornfelsowy kopiec Drodze Jubileuszowej zwisające z nosidełka nóżki małego prażanina podrygują w tym samym rytmie, co kijki emerytów znad Renu. W słoneczny letni dzień na szczyt dociera nawet 3000 osób, spośród których wiele wybiera się w góry tylko od bardzo wielkiego dzwonu. Ale wejść na Śnieżkę – rzecz święta.
Pierwsze wzmianki o zdobyciu Śnieżki pochodzą z XV wieku. W połowie XVI stulecia dość regularnie pojawiali się tu badacze zarówno z Czech, jaki i ze Śląska. W końcu XVII wieku górę zdobywało ok. 100 osób rocznie. Właściwy szczyt Śnieżki w roku 1681 zajęła ufundowana przez rodzinę Schaffgotschów kaplica św. Wawrzyńca. Tym samym zakończony został wieloletni spór o przynależność góry. Hrabiowie von Harrach musieli zadowolić się źródłami Łaby w zachodniej części masywu. Kaplica na Śnieżce wnet stała się celem dla pielgrzymów, a po sekularyzacji dóbr zakonnych (opiekę nad nią sprawowali cystersi z Cieplic) w roku 1810 zaczęła pełnić funkcje schroniska. Powstałe w latach 1850-1870 dwa schroniska (śląskie i czeskie) nie dotrwały do dnia dzisiejszego. W latach 1967-76 zbudowano nowy polski obiekt, który składa się z trzech „latających talerzy”; najwyższy spodek zajmuje wysokogórskie obserwatorium meteorologiczne IMGW. Natomiast na fundamentach czeskiego schroniska od kilku lat działa stacja pocztowa o niemniej dyskusyjnej architekturze. Najbardziej tłoczno – i zarazem czerwono – jest na Śnieżce każdego roku 10 sierpnia, w dzień św. Wawrzyńca, kiedy na odprawianym przez biskupów z obu stron Karkonoszy nabożeństwie przy kaplicy zbierają się przewodnicy sudeccy i ratownicy GOPR.
W licznie zazwyczaj odwiedzanym przez turystów Karpaczu nie brakuje oczywiście zakątków zacisznych, odludnych, a nawet zgoła zapomnianych. Do tych ostatnich można zaliczyć Budniki – nieistniejącą już osadę, która jeszcze kilkadziesiąt lat temu znajdowała się na zboczach karkonoskiego Kowarskiego Grzbietu, w dolinie potoku zwanego dziś Malina. Jeszcze w roku 1948 odnotowano 22 stałych mieszkańców tego założonego w XVI stuleciu osiedla. Po rozpoczęciu poszukiwań rud uranowych w 1950 mieszkańcy i goście zostali zmuszeni do opuszczenia tego zakątka, a po dawnych budynkach pozostały tylko ledwie widoczne ślady fundamentów. Osobliwością Budnik jest fakt, że przez 113 dni w roku słońce tutaj nie dochodzi. Od 26 listopada do 19 marca nasza gwiazda skrywa się za Kowarskim Grzbietem, przez co panuje tu dość tajemniczy półmrok. Miłośnicy zapomnianej osady organizują wtedy spotkania na pożegnanie i powitanie słońca.
Na najwyższym na Śląsku poziomie przebywają w Karpaczu nie tylko wędrowcy, ale także artyści. Bardzo często pod Śnieżką bywał jeden z najbardziej utytułowanych współczesnych polskich poetów, Tadeusz Różewicz, który jest także honorowym obywatelem miasta. W zgodzie z jego ostatnią wolą został pochowany w Karpaczu, na cmentarzu przy Świątyni Wang. Ostatnie lata życia spędził tu Henryk Tomaszewski, twórca wrocławskiego Teatru Pantomimy; jego grób również znajduje się na cmentarzu przy Świątyni Wang. U swojej rodziny bardzo często gościła przed wojną Else Ury, autorka opowiadań o Pisklęciu (Nesthäkchen), których rolę dla literatury niemieckiej można porównać z Anią z Zielonego Wzgórza albo książkami Małgorzaty Musierowicz.
Karpacz wciąż odkrywa nowe tajemnice. W roku 2010 w czasie robót budowlanych w centrum miasta odkopany został budzący zdumienie blisko dwumetrowej długości gruby kij, u którego końca w fantazyjnie zawiniętym rozgałęzieniu osadzona została bryła przejrzystego kwarcu. Znawcy literatury Tolkiena natychmiast powiązali znalezisko ze swoją ulubioną opowieścią. Lecz cóż miałby on robić w Karkonoszach? O wiele bardziej należałoby je wiązać z postacią najważniejszego tutaj przecież Ducha Gór.
Na podstawie informacja Miasta Karpacz